W trakcie ostatnich świąt wielkanocnych Sławomir Shuty na zamkniętej, nieoficjalnej premierze pokazał pierwszą, nieostateczną wersję najnowszego filmu „Pielgrzymka”, zrealizowanego w warunkach kina niezależnego. Od polskiego kina offowego programowo powstającego poza mainstreamem zawsze oczekiwaliśmy, żeby nie siliło się na kopiowanie profesjonalnych produkcji. Kalkulacja, uśrednianie i spełnianie oczekiwań to zadania głównego nurtu. Off nie powinien zarabiać na etykietę dobrze zrobionego kina.
75-minutowy film Shutego zaspokoi wybrednych wielbicieli rodzimego niezalu. Tylko czy film Shutego jest jeszcze niezależny? To pytanie warto zadać. Na film – jak to zwykle w undergroundzie bywa – nie przeznaczono większych pieniędzy, kamerę pożyczono od kumpla, aktorzy nie wzięli kasy, postprodukcję zrobiono po znajomości (łącznie budżet wyniósł ok. 1500 PLN – podobno pieniądze wyłożył właściciel gruzińskich restauracji). Czystość tego źródełka mąci jeden fakt – cały pomysł na film padłby, gdyby nie skręcono kilku ujęć z lotu ptaka. Pieniądze na wynajem helikoptera w całości pokrył świetnie zapowiadający się lokalny fundusz filmowy, który niedawno zainaugurował działalność. Cel szczytny, ale czy film Shutego – jak chce autor – nadal jest niezależny?
Więcej: http://ha.art.pl/komentarze/1156-piotr-marecki-shuty-i-poetyka-eseju-filmowego.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz