Dwa pierwsze, pełnometrażowe filmy Marcina Wrony opierają się na identycznej sytuacji narracyjnej. W obydwu filmach młody mężczyzna w swoich najlepszych latach, cieszący się już znacznym sukcesem zawodowym i mogący – jak sądzi z początku widz – liczyć tylko na więcej, nagle staje przed perspektywą bliskiej, nagłej i pewnej śmierci. Do boksera Igora, bohatera Mojej krwi, śmierć przychodzi w postaci raka mózgu. Michała z Chrztu (drobnego przedsiębiorcę, właściciela i dyrektora zakładu produkującego plastikowe okna) nawiedza pod postacią ciążącego na nim wyroku śmierci wydanego przez dawnych kolegów z gangu, których kiedyś zdradził. W obliczu pewnego i bliskiego końca Michał i Igor decydują się na ten sam ruch, każdy z nich próbuje przekazać swojemu najbliższemu przyjacielowi swoją pozycję społeczną, wszystko, co dzięki niej posiada, oraz rodzinę: partnerkę i jej dziecko (czy też, biorąc pod uwagę stosunek do tej sprawy samych bohaterów należałoby napisać, że każdy z nich pragnie przekazać najlepszemu przyjacielowi wszystko, co posiada – w tym partnerkę i dziecko).
Więcej: http://www.krytykapolityczna.pl/Serwiskulturalny/MajmurekPolaniecczyznanastrzezonymosiedlu/menuid-1.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz